#entropiawdomu
Marcelo Zammenhoff
SŁOŃCE NAD LEHISTANEM
wersja pandemiczna
instalacja online
/łączenie z Łącznej/
8.05.2020 godz. 20.00 | transmisja pilotażowa
18—22.05.2020 godz. 20.00 | transmisje 5 odcinków
on-line
https://www.facebook.com/events/237779177328296/
zakładka: Dyskusja
Polska jest krajem znajdującym się w nieciekawym ze względów klimatycznych rejonie Świata, który oferuje pogodę raczej przygnębiającą: stosunkowo mało słońca, najczęściej zachmurzone niebo, wiosną i jesienią częste opady deszczu. Choć, jak na ironię, ostatnio tego słońca jest jakby więcej, a nawet straszy się nas suszą – co też jest przygnębiające. Pogoda przekłada się oczywiście na samopoczucie i nastroje obywateli. Napisano na ten temat sporo piosenek i esejów, a nawet w związku z drastycznymi opadami deszczu jak latem roku 1997 (a w związku z tym także z powodzią), pojawiło się szereg spekulacji, zakładających świadomą manipulację pogodą. A to, że Niemcy, a to, że Rosjanie... Albo, na przykład, czy jedno z największych mocarstw świata nie mogłoby dysponować „bronią pogodową”?
My zaś, Polacy, jakoś nauczyliśmy się z tym pogodowym niedostatkiem żyć. Jak zresztą z każdym niedostatkiem. Komfort zapewniamy sobie niezależnie od medialnej niepogody. Niezależnie od teorii spiskowych, niezależnie od opinii sąsiadów…
Pojęcie imigracji/emigracji wewnętrznej, które porusza niniejsza instalacja, nabrało nowego znaczenia w czasie pandemii koronawirusa. Obecnie najważniejszym elementem przetrwania w warunkach koniecznej izolacji jest zapewnienie sobie prywatnego komfortu.
Instalacja jest wersją specjalną*, wykonaną przez autora w ograniczonych, nieco spartańskich warunkach, w jego górskiej posiadłości z tego, co ma u siebie w domu na odludziu, pod czeską granicą, dokąd uciekł z rodziną z Łodzi, na samym początku ogłoszenia pandemii.
Podsumowując: „Słońce nad Lehistanem” to nastrojowy environment, sentymentalno-melancholijna instalacja traktująca o pogodzie, imigracji wewnętrznej, prywatnym komforcie oraz nieco o teoriach spiskowych. Rzecz o nieatrakcyjnej, rodzimej pogodzie, o tym, jak mało mamy słońca, o depresji, ale i o sposobie radzenia sobie z ową depresją. Czyli zarazem rzecz o niespełnieniu, o małym oszukiwaniu się, o indywidualizmie, alienacji i nadziei.
O tym, ze prawdziwe słoneczko możemy mieć u siebie, w swojej malutkiej rzeczywistości. Nawet, gdy otoczenie jest niesprzyjające i niekomfortowe. I o tym, że nasze życie rozgrywa się na zupełnie innych poziomach.
_______
*/ Instalację pod tym samym tytułem autor zrealizował w roku 2015 w toruńskiej Galerii Sztuki Wozownia